Kraje Bałtyckie
Heja!
Ostatnia część cyklu wpisów o Rosji, ponieważ zwiedzałam te okolice w trakcie powrotu z kraju Putina. A zatem, jako zakończenie całej serii proponuję szybki przegląd stolic Estonii, Łotwy i Litwy. 🙂
Wszystkie części cyklu:
Rosja cz. 2 – Sankt Petersburg
Rosja cz. 3 – Informacje praktyczne
Tallin – Estonia
Pierwszą stolicą, którą miałam okazję zwiedzić był Tallin. I miasto to mnie porwało. Jestem zakochana po uszy. Żałuję, że nie miałam więcej czasu na zwiedzanie (jak być może pamiętacie byłam w każdym kraju na jeden dzień) i już wiem, że na pewno jeśli tylko będę miała taką możliwość to tam wrócę.
Może pierwsze wrażenie było zwyczajne, nic porywającego. Ale rynek, stare miasto – są przepiękne. Nie miałam za wiele czasu na zwiedzanie konkretnych obiektów, więc tylko „szlajałam się” po centrum. Wkrótce natrafiłam na małą uliczkę, skąd rozpościerał się widok na spory zabytkowy obiekt na wzgórzu. Widziałam ludzi, którzy siedzieli na murku z nogami luźno zwisającymi w przestrzeni. Od razu też zapragnęłam się tam udać, bez mapy, ale niedługo później tam trafiłam. Z tego miejsca, a jest to Kohtuotsa vaateplatvorm znajdujące się w północnej części wzgórza Toompea (na którym znajduje się też zamek o takiej samej nazwie, przechodziłam obok ale niestety nie zwiedziałam), rozciąga się przepiękny widok. Jedna z piękniejszych panoram miasta, bardzo często widoczna na pocztówkach.
A jako, że byłam tam podczas zachodu słońca, który na północy jest przepiękny, widoki miałam jeszcze bardziej oszałamiające. Naprawdę, jedno z piękniejszych miejsc (zwłaszcza, jeśli rozpatrywać tylko miasta), w których byłam.
Ludzie mieszkający w Tallinie też byli bardzo mili. Nie spotkałam się z żadną oznaką złego stosunku do Polski czy Polaków.
Ze względu na bliskość do granicy, w kraju jest sporo Rosjan. Często więc można spotkać się z dwujęzycznością mieszkańców, w wielu miejscach nazwy mają swoje odpowiedniki po rosyjsku itd.
Serdecznie i z całego serca polecam odwiedzić Tallin!
Ryga – Łotwa
Kolejny dzień i kolejna stolica. Ryga podobała mi się nieco mniej, zwłaszcza dworzec autobusowy wygląda nieciekawie. Ale już w pobliżu centrum miasto pięknieje. Pełno jest uroczych miejsc na spacer, ładne parki, swojskie uliczki.
Sama okolica rynku jest jakby dość zbita, ale kamieniczki są w bardzo ładnym stylu.
Wracając ze zwiedzania na rynku natrafiliśmy po drodze na obchody jakiegoś święta. Wtedy jeszcze nie wiedziałam o co chodzi, ale z tego co udało mi się zorientować to tego dnia (23 sierpnia) obchodzony jest Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu. Bardzo pięknie to wyglądało tam w Rydze. Przedstawiciele Estonii, Łotwy, Litwy i Polski dumnie się reprezentowali i uczcili pamięć poległych. Pod koniec udało mi się porozmawiać z reprezentantami Polski. Te osoby urodziły się na Łotwie i mieszkają tam, ale z pochodzenia są Polakami i bardzo się z tego cieszą.
W Rydze, podobnie jak w Tallinie ludzie są bardzo uprzejmi a w wielu miejscach można spotkać Rosjan.
Wilno – Litwa
I ostatnie miasto – ostatni kraj – przed powrotem do Polski. Smutno mi, że ta wyprawa dobiega końca.
W Wilnie miałam najwięcej czasu na zwiedzanie. Tak się jakoś połączenia autobusowe ułożyły. Dlatego miałam okazję nawet gdzieś się przejechać dalej i pozwiedzać. Na początku jednak standardowo wybrałam się na spacer po centrum miasta. Widać, że jest tu już trochę biedniej. W ogóle zauważyłam tendencję spadkową jeśli chodzi o „bogatość” miasta (mam tu na myśli wygląd kamieniczek w centrum, jak wiele z nich jest w złym stanie itd.). Tallin był piękny, choć oczywiście bywały w nim gorsze miejsca co nawet widać na jednym zdjęciu, w Rydze również było ślicznie, ale ilość zaniedbanych budynków nieco wzrosła, a w Wilnie chyba było ich najwięcej. To oczywiście tylko moje subiektywne spostrzeżenie, być może dla kogoś innego to kryterium w ogóle nie przemówi i np. Wilno będzie tym najpiękniejszym, najbogatszym z nich.
Co by tu jednak dużo nie mówić, i to miasto mnie bardzo urzekło. Klimat ma niepowtarzalny, a kursujące trolejbusy sprawiają, że jest jeszcze bardziej unikalny.
Następnego dnia rano, przed odjazdem autobusu wybraliśmy się zobaczyć miasto z góry, czyli do wieży telewizyjnej. No cóż, mam słabość do takich miejsc i wolę iść tam niż np. do muzeum sztuki. Bagaże zostawiliśmy już na dworcu w przechowalni. Całkiem spoko opcja, i nie taka droga :).
Dojazd do wieży telewizyjnej jest strasznie długi i w sumie jeśli ktoś ma ograniczony czas i waha się czy zwiedzać coś innego czy wieżę, to w sumie polecam zostać przy „czymś”. Mimo, że widoki są bardzo fajne i można sobie coś zjeść w przyjemnym miejscu (i oczywiście za cenę trzykrotnie zawyżoną), to jednak dojazd jest katastrofalny. Co najmniej godzinę trzeba sobie zarezerwować na podróż w jedną stronę. Do tego w zależności od połączenia na miejscu sporo jeszcze musimy się nadreptać by dojść do celu. Jeśli ktoś ma problemy w odnajdywaniu się w terenie, to zupełnie nie polecam, ponieważ dość łatwo się zgubić w drodze. Jeśli zaś jesteście miłośnikami widoków z góry to jest to oczywiście „must have” na liście. 🙂
W Wilnie spotyka się już mniej Rosjan. Niestety ze względu na niezbyt dobrą wspólną historię Litwini mogą być mniej przyjaźnie nastawieni do Polaków, jednakże ja osobiście nie spotkałam się z żadnymi nieprzyjemnościami, a większość osób była bardzo miła.
Informacje praktyczne
W żadnej stolicy krajów Bałtyckich nie ma metra, ale komunikacja miejska jest dobrze skomunikowana i działa podobnie jak w Polsce (mam tu na myśli organizację przystanków, rozkładów jazdy itd.). Można też kupić (W Tallinie i w Wilnie, w Rydze w ogóle nie korzystałam z komunikacji więc nie wiem jak tam jest) fajne karty na cały dzień, które jeśli planujemy powrót do tych miast możemy zostawić i w przyszłości z nich korzystać, ponieważ dokupuje się tylko odpowiednie doładowanie. Walutą w tych krajach jest euro i ceny też są na ogół nieco wyższe niż w Polsce, ale nieznacznie.
Krótkie podsumowanie
Jak widać można zwiedzić trzy stolice w trzy dni, ale pytanie, czy warto? Jeśli o mnie chodzi, to zależało mi na tym, by nie musieć wracać z Petersburga bezpośrednio do Polski, taka podróż byłaby bardzo męcząca, a przy okazji by coś pozwiedzać i zrobić rozeznanie. Do tego tak jak pisałam w pierwszym wpisie, chciałam zobaczyć jak sobie poradzę w organizacji dłuższej i bardziej skomplikowanej wycieczki. Dałam radę!
Efektem mojego rozeznania jest to, że właściwie do każdego z tych miast chciałabym wrócić na dłużej! Wszystkie są piękne i wyjątkowe, a do tego mają cudowne historie i wspaniałych ludzi.
I Was też gorąco zachęcam. Mam wrażenie, że kraje Bałtyckie to rzadki kierunek podróży Polaków, a szkoda. Naprawdę warto się tam wybrać!
Pozdrawiam,
~Marta Frasunkiewicz