Norwegia – mniejsze miasta
Przyjeżdżając do Norwegii z chęcią obejrzenia jak najwięcej, musimy czasem zatrzymać się gdzieś na odpoczynek albo nocleg. Od czasu do czasu mijamy też różne miasteczka i nie wiemy czy jest w nich coś ciekawego. Często nic w nich nie znajdziemy. Podczas mojego wyjazdu też nocowaliśmy raz w takiej miejscowości, w której park był największą atrakcją turystyczną.
Ale czasem warto sobie zrobić spacer, bo znaleźć można interesujące miejsca. Dlatego dziś chciałabym Wam opisać trzy mniejsze miasta Norwegii, w których znajdziemy fajne atrakcje albo są atrakcją samą w sobie i warto się po nich przejść.
Spis Treści:
Mniejsze miasta Norwegii:Sandefjord
Lillehammer
Kristiansund
Podsumowanie
Inne wpisy z Norwegii:
Oslo
Norweskie drogi warte przejechania
Atrakcje „po drodze” w Norwegii
Sandefjord
Ten wpis zaczniemy od Sandefjordu, bo tu też zaczęła się moja wizyta w Norwegii. Co prawda wspominałam wcześniej, że zwiedzanie zaczęliśmy od Oslo, co jest prawdą, bo było pierwszym punktem programu naszej wycieczki. Natomiast Sandefjord to miasto, do którego przyjechaliśmy by zatrzymać się na noc zaraz po przylocie do Norwegii, czekając na resztę turystów z innych części polski. Może nie jest jakoś bardzo rozwinięte turystycznie i atrakcji zbyt wiele tu nie znajdziemy, ale na pewno warto zrobić sobie spacer.
Sandefjord to ładne miasteczko, ze sporym portem przy fiordzie (cumują tu ogromne liniowce) oraz niewielkim wzgórzem. W ciągu 2-4h można przejść większość miasta spokojnym marszem. Znajduje się tu również mający ponad 50 lat hotel, uznawany za jeden z najlepszych w Norwegii. Jest w nim zorganizowana wystawa dotycząca wielorybnictwa. Z zewnątrz wygląda jak wielki brązowy kloc i zupełnie nie pasuje do otoczenia (a jest to chyba najwyższy budynek w mieście), ale w środku jest całkiem przytulny. Spaliśmy w nim i nie mam zastrzeżeń, nawet obsługa starała nam się znaleźć pokoje przed normalnym czasem doby hotelowej. Mowa o Scandic Park Sandefjord, jeśli ktoś będzie w okolicy to myślę, że warto w nim nocować, aczkolwiek nie znam cen.
Dość charakterystyczne w Sandefjordzie jest to, że większość budynków jest pomalowana na biało. W różnych miejscach Norwegii zabudowa jest drewniana, ale często kolorowa, a tutaj prawie wszędzie jest biało.
Wieczorem również warto wybrać się na spacer. Mimo sezonu turystycznego było niewielu ludzi na ulicach, przez co miasto nabiera dodatkowego, osobliwego uroku. Polecam też udać się wieczorem do portu.
Lillehammer – Lysgårdsbakken
Kierując się z Oslo w stronę Kristiansund przejeżdża się przez miejscowość Lillehammer. Niektórym ta nazwa nic nie mówi, ale miłośnicy skoków narciarskich na pewno dobrze wiedzą co się tam znajduje.
Oczywiście chodzi o dwie skocznie narciarskie (Lysgårdsbakken). Jedna ma 123 m a druga 90 m. Na większej regularnie odbywają się zawody, które nie raz możemy oglądać w telewizji.
Jeśli akurat nikt nie ćwiczy jest możliwość wejścia do środka budyneczku startowego mniejszej skoczni i zobaczenia jak wygląda.
Co ciekawe (ja np. nie wiedziałam o tym wcześniej) skoczkowie latem też ćwiczą. W tym celu korzystają z obu skoczni. Jeśli się dobrze trafi można zrobić fajne ujęcia.
Na dole obok skoczni można zrobić sobie fajne zdjęcie. Będzie prawie wyglądało tak, jakbyśmy my skakali. 🙂
Do skoczni można dojechać od dołu albo od góry. W naszym przypadku autobus zatrzymał się na górze i mogliśmy zejść wzdłuż skoczni na dół, albo po chwili można było wrócić do autobusu i nim zjechać (opcja dla osób, które mają problem z kolanami, ponieważ schody w niektórych miejscach są dość strome).
Kristiansund
Aby wybrać się w podróż przez drogę Atlantycką, dobrze jest wcześniej dotrzeć do Kristiansund (no chyba, że chcemy jechać na północ, to wtedy odwracamy kolejność).
Dla nas to był punkt wycieczki najbardziej oddalony na północ i czuć już tu było różnicę temperatur w porównaniu do np. Oslo. Ogólnie Kristiansund to małe miasteczko ale bardzo ciekawie położone, ponieważ rozlokowane jest na kilku wyspach. W połączeniu z piękną drewnianą norweską zabudową daje to nam długi spacer i mnóstwo cudownych zdjęć.
Wybraliśmy się na sąsiadującą z naszą wyspę, którą całą można spokojnie obejść (trzeba tylko pamiętać, że w jednym miejscu przejście jest tylko dla pieszych, samochodem nie przejedziemy). Podziwialiśmy widoki, norweskie domki i ciekawe miejsca. Na samym „końcu” wyspy znaleźliśmy nawet jakąś podniszczoną budowlę (fabrykę? dużą stodołę?) z kolekcją starych samochodów obok niej. Pięknie to wyglądało na tle wieczornego nieba.
Czy jest coś ciekawego w Kristiansund do zwiedzania (w sensie muzea itp.) to nie wiem, bo przyjechaliśmy dość późno więc nawet nie szukaliśmy nic takiego. Ale spacer był bardzo przyjemny (nie wiem ile razy już to napisałam, ale naprawdę Norwegia jest jednym z najlepszych krajów na spacery ;)) i bardzo polecam.
Podsumowanie
To wszystkie mniejsze miasteczka, w których byliśmy i o których pomyślałam, że warto coś napisać. Dajcie znać, jak Wam się podobają i czy je odwiedziliście? Może macie jakieś pytania? Z chęcią odpowiem.
Tym razem nie dodaję mapki, bo uznałam, że nie ma sensu. Jeśli jednak uważacie, że poglądowo chcielibyście zobaczyć gdzie te trzy miasta znajdują się względem siebie, to napiszcie. Od razu ją dodam. 🙂