Magiczny Oksford
Dzisiejszy wpis będzie dotyczył pięknego Angielskiego miasta jakim jest Oksford. Miałam okazję go zwiedzać przez 4 dni + kilka godzin na Londyn (stolicy nie będę teraz opisywać bo krótki spacer pozwolił mi zahaczyć tylko o kilka głównych lokalizacji).
Zobaczyłam chyba większość najważniejszych atrakcji, które mnie interesowały, ale ilość college’y jest tak duża, że potrzeba by znacznie więcej czasu. Wpis podzielę na część dotyczącą muzeów oraz college’y, które udało mi się odwiedzić, a także na inne miejsca.
Przyznam, że w dużej mierze chciałam zobaczyć miejsca związane z Harrym Potterem i Tolkienem, ale nie tylko. Z HP* odwiedziłam wszystko, gorzej z twórcą Hobbita. Nie udało mi się dotrzeć na cmentarz, gdzie znajduje się jego grób. 🙁
W ustaleniu miejsc związanych z Harrym Potterem pomogła mi taka mapka.
*HP – Harry Potter. Poniżej również będzie pojawiał się ten skrót, w tym przy nazwach atrakcji, w których są miejsca związane z serią filmów o przygodach młodego czarodzieja. Wpisany w nawias „Tolkien” oznacza miejsca związane z tym pisarzem. 🙂
COLLEGE
Wejście do college’y jest płatne, na ogół w okolicach 5-10 funtów. Większość z nich (przynajmniej te najbardziej popularne) ma dość podobny układ. Myślę jednak, że warto odwiedzić kilka i zobaczyć różnice, np. wielkość ogrodów, krużganków itd. W niektórych jest też mniej ludzi (ja tak trafiłam w New College) więc dużo ciekawiej się ogląda. 🙂
Christ Church College (HP) + Christ Church Meadow
To pierwsza atrakcja, jaką odwiedziłam w Oksfordzie, i chyba jest również najczęściej odwiedzaną przez turystów. Zapewne dlatego, że to tutaj można zobaczyć wiele miejsc, w których kręcono Harry’ego Pottera, w tym chyba najważniejsze z nich – Wielką Salę.
Zanim jednak wejdzie się do jadalni tego college’u czyli pierwowzoru Wielkiej Sali, trzeba przejść po schodach, gdzie również były kręcone sceny z filmu Harry Potter i Kamień Filozoficzny. To tędy pierwszoklasiści pierwszy raz szli do Hogwartu na spotkanie z Profesor McGonagall. 🙂
Parę kroków w górę i już możemy podziwiać jadalnię. Po wejściu od razu widać różnicę, mianowicie rozmiar. Jadalnia uniwersytetu jest zdecydowanie mniejsza niż ta, którą możemy zaobserwować w filmie. No i oczywiście nie ma tu latających świec. 😉
W Christ Church znajdują się jeszcze dwa miejsca związane z HP. Jest to dolna część schodów widocznych na pierwszym zdjęciu, i tam była kręcona scena z Komaty Tajemnic, kiedy Harry i Ron przylecieli do Hogwartu samochodem, wspięli się po tych właśnie schodach i stanęli twarzą w twarz z Argusem Filchem. Drugie takie miejsce to krużganki, których nie sfotografowałam. Tam została nagrana scena z Kamienia Filozoficznego, w której Hermiona pokazywała Harry’emu trofea jego ojca z Quidditcha.
Jednak Christ Church to nie tylko Harry Potter! 😉 Polecam się przejść po całym obiekcie i pooglądać co jeszcze ma do zaoferowania. Piękny kompleks budynków, katedrę, place, zdobienia. Warto obejrzeć!
Po za samym collegem możemy też przejść się po okolicy, czyli po Christ Church Meadow. Jest to spora łąka, na której pasie się bydło, urokliwa droga spacerowa nad rzeką Cherwell gdzie swobodnie przechodzą obok nas gęsi. Aż trudno uwierzyć, że kawałek dalej jest zatłoczone centrum Oksfordu.
New College (HP)
Innym wartym obejrzenia collegem (nie tylko ze względu na miejsca związane z HP) jest New College. Znajdują się tu piękne krużganki, spory ogród a także inna Sala (czyli jadalnia), najwyższa ze wszystkich Oksfordzkich.
Ale po kolei. Na terenie tego college’u znajduje się jedno bardzo stare drzewo, jest to Ilex, dąb ostrolistny. Został posadzony w XIX wieku i trzyma się całkiem nieźle. Otoczony jest Krużgankami, których budowa skończyła się w 1400 roku. To miejsce zostało stworzone z myślą o studiowaniu w ciszy i skupieniu, dobrym również do medytacji.
Co takiego jest w tym drzewie (poza tym, że jest z niego mega koks)? To jedyne miejsce na terenie tego college’u, gdzie kręcono jakąś scenę z HP, a mianowicie z Harry’ego Pottera i Czary Ognia. Kadr z filmu można podejrzeć tutaj, a poniżej moje zdjęcia.
Idziemy dalej. Po krótkim spacerze przez college dochodzimy do Sali, która jest najwyższą i najstarszą jadalnią w Oksfordzie. Wciąż jest używana przez studentów i może ich pomieścić nawet 200!
Idąc dalej dochodzimy do rozległych ogrodów tego college’u, które otoczone się starym miejskim murem, zbudowanym prawdopodobnie w XII wieku. Dookoła muru zasadzone są piękne rośliny, a środkowa część, dostępna tylko dla studentów, jest porośnięta trawą.
Magdalen College + The Water Meadow
Ostatnim Collegem, który odwiedziłam jest Magdalen College z przynależącym do niego The Water Meadow. Znajduje się tu jeszcze starsze drzewo niż Ilex w New College, pięknie obrośnięte różami place i króżganki, no i ta wysepka.
The Water Meadow to wyspa, na którą można się dostać tylko przez college. Widać ją co prawda z Magdalen Bridge , ale tylko niewielki fragment. Zdecydowanie warto zobaczyć całość. Dlaczego? Dookoła wzdłuż rzeki znajduje się ścieżka dla odwiedzających, ale środek jest oddzielony, ponieważ jest to teren dla… danieli. I nie mam tu na myśli mężczyzn z tym imieniem, tylko zwierząt podobnych do jeleni. Jak się dobrze trafi to będą nawet dość blisko ogrodzenia, więc jest okazja do tego, by się im przyjżeć. 🙂
Tutaj też, tak jak w Christ Church działa ten dziwny efekt… Stoisz prawie w lesie, oglądasz daniele, a kawałek dalej tętni życiem zatłoczone miasto. Oksford to miejsce pełne interesujących doznań.
Poza tym, jeśli wydłużymy sobie spacer możemy poprzechadzać się po miłym parku z dziwnym metalowym drzewem, którego korona układa się w serce. Pełno tu ławek, ale nikt nie broni rozłożenia się wprost na trawie z kocem.
Wracając jednak do samego Magdalen College, jest to naprawdę bardzo ładny obiekt. Przede wszystkim jest tu według mnie najwięcej zieleni i różnego rodzaju kwiatów. Z resztą, zobaczcie sami.
No i na koniec zostawiam wspomniane na samym początku drzewo. Tabliczka pod nim głosi, że zostało posadzone w 1801 roku i jest potomkiem hybrydy drzewa pierwszy raz wyhodowanego w Ogrodzie Botanicznym w 1666 roku. Naprawdę imponujące!
MUZEA
Wejścia do muzeów w Oksfordzie są… BEZPŁATNE! Uważam, że to wspaniałe, że można się dokształcać za darmo, zwłaszcza, że przecież Oksford jest miastem studenckim. Oczywiście w każdym miejscu stoją specjalne „puszki” na datki i myślę, że to dobre rozwiązanie.
Oxford University Museum of Natural History + Pitt Rivers Museum
Z wykształcenia jestem biologiem, więc to muzeum to był mój „must see”. Słyszałam opinie, że ponoć Oxfordzkie Muzeum Historii Naturalnej jest lepsze od tego w Londynie, mimo tego, że mniejsze. Byłam w obu i uważam, że tego typu opinie to sprawa mocno osobnicza. Zapewne taki pogląd propagują mieszkańcy Oksfordu, w końcu to co nasze zawsze jest najlepsze ;).
Ja w każdym razie uważam, że oba są bardzo ciekawe i warte odwiedzenia. Różnią się od siebie ilością i rodzajem atrakcji więc równie dobrze można powiedzieć, że pięknie się nawzajem uzupełniają. Znajdują się też oczywiście elementy wspólne, jednak inaczej zaprezentowane. Co mi się bardzo podobało w Oxfordzie (a nie pamiętam czy było obecne w Londynie, możliwe, że nie, ale byłam tam w 2009 roku) to możliwość dotykania niektórych eksponatów. Nawet takich bardzo wydawałoby się cennych.
Piękny niedźwiedź z szorstkim, ale przyjemnym futrem? Dotknij, przekonaj się, jakie jest naprawdę! Niedźwiedź z innego gatunku ma takie samo futro w dotyku czy inne? Pogłaszcz go również i sprawdź. Jesteś ciekaw czy pory z kości/czaszki są szorstkie? Obejmij je dłonią i już będziesz wiedział. To też oczywiście cudowne miejsce na selfiki, na których możesz przytulić się do misia czy innego zwierza. 😉
Inną rzeczą, która bardzo, bardzo mi się podobała to ul. Taki mały, powiedziałabym jednoplastrowy ul dla pszczół miodnych. Umieszczony jest za przezroczystą szybką i do tego się obraca, więc oglądać można z każdej strony jak pracują nasze małe pożyteczne koleżanki. Super atrakcja, zwłaszcza dla dzieci!
A dookoła znajdują się ciekawostki na temat pszczół, np. czy wiedzieliście o tym, że pszczoły robotnice, które szukają pyłku, jeśli znajdą jakieś super miejsce to „opowiadają” gdzie się ono znajduje tańcząc? To oczywiście uproszczenie, dla nas to może wyglądać jak taniec, ale tak naprawdę są to okrężne ruchy. W zależności od tego jaki konkretnie jest to ruch, w jakim kierunku się odbywa i ile ma powtórzeń pszczoła przedstawia dokładną drogę i odległość od ula. Jeśli kogoś zainteresował temat i jest ciekawy jak dokładnie to wygląda to może obejrzeć np. na YouTube (po angielsku) albo poczytać na Wikipedii.
Poza tym w Muzeum pełno jest oczywiście „standardowych” eksponatów czyli szkielety różnych zwierząt, w tym dinozaurów, zbiory paleontologiczne (skamieniałości), entomologiczne (owady) itd. Wszystkie są ładnie podpisane i w wielu miejscach można znaleźć ciekawostki czy eksponaty edukacyjne (modele, które przedstawiają np. budowę pszczoły).
W tym samym budynku co Muzeum Historii Naturalnej, ale w innym skrzydle, znajduje się również Pitt Rivers Museum czyli coś co ja bym nazwała wielką graciarnią :D. Profesjonalniej ujmując to zbiory (często pochodzące z prywatnych kolekcji) wszelkiego rodzaju narzędzi, tworzyw czy innych rzeczy związanych z człowiekiem.
Na kilku piętrach eksponaty ustawione są często w kolejności ich historycznego powstawania, więc np. na piętrze, które poświęcone jest głównie historii uzbrojenia zaczniemy od dzid i tarcz a skończymy na pistoletach. Ogólnie znaleźć tu można chyba wszystko: zabawki, buty, ubrania, biżuteria, wazy, lampiony, broń, sztukę, modele architektoniczne, nawet czaszki czy trumny. Można też znaleźć rzeczy z polski, chociaż nie ma ich dużo. No i chyba dla nas ciekawsze są arcydzieła z dalekich zakątków świata a nie to co znamy z własnego podwórka? 🙂
Museum of the History of Science
Kolejnym „must see” dla mnie było Muzeum historii nauki. No cóż, jestem raczej umysłem ścisłym i uwielbiam oglądać takie rzeczy :). Samo muzeum nie jest duże, godzina wystarczy na dość pobieżne obejrzenie wszystkiego, zatrzymując się na dłużej przy tym co bardziej nas interesuje.
Dużą część wystawy zajmują przyrządy astronomiczne, ale znajdziemy również chemiczne czy stare aparaty fotograficzne itp. Jak tam byliśmy to było akurat nawiązanie do kobiet, które przyczyniły się do rozwoju nauki bądź coś wynalazły (o dziwo nie było wśród nich Marii Skłodowskiej-Curie), więc są też wystawy tymczasowe. Bardzo polecam.
Ashmolean Museum
Ostatnim muzeum, w którym byłam było Ashmolean Muzeum (nie martwcie się, też ledwo jestem w stanie to przeczytać ;)). To taki Oksfordzki odpowiednik British Museum czyli wszelkie dobra ludzkości z różnych kultur zebrane w jednym miejscu (rzeźby, fragmenty wielkich zdobionych ścian, egipskie sfinksy, monety itp.).
Osobiście średnio lubię chodzić po tym typie muzeów, ponieważ jak już się w jednym podobnym było to potem ogląda się prawie to samo. Owszem, czasem znajdzie się coś innego, nietypowego, co z pewnością warto zobaczyć, jednak oglądanie standardowych wystaw greckich czy egipskich staje się dla mnie już trochę monotonne, zwłaszcza, że takie muzea są na ogół dość duże. Naprawdę dnia nie starczy, żeby na wszystko choćby rzucić okiem. Fajnie by było, gdyby mieć czas i każdego dnia móc przyjść i przyjrzeć się eksponatom z innego regionu, ale na ogół tego czasu nikt nie ma, więc zwiedzanie wygląda zazwyczaj tak „o, tutaj jest coś fajnego, chodźmy, a potem idźmy jeszcze tam i tam, i to sumie wszystko, więc resztę oglądam przy okazji (na odwal się) skoro już tu jestem”.
Na pewno znajdą się osoby, które podejście mają do tego inne, i bardzo mnie to cieszy! Ja po prostu wolę inne rzeczy oglądać a zaszłam tu dlatego, że mój wybranek jeszcze nigdy w takim miejscu nie był, i to było wspaniałe oglądać jak podziwia te wszystkie arcydzieła! A skoro już się tu znalazłam, to postaram się wypowiedzieć w miarę obiektywnie.
Jeśli chodzi o ogólną liczbę przedmiotów i organizację muzeum mogę je na 100% polecić. Każda sala ma osobny numer i nawiązuje do innej kultury czy epoki. Można tu znaleźć tradycyjne przedmioty, ale także obrazy czy instrumenty muzyczne. Trzeba sobie sporo czasu zarezerwować, bo na mało obiektów do oglądania na pewno narzekać nie będziemy. 🙂
INNE ATRAKCJE
Old Bodleian Library (HP) + (Tolkien)
Old Bodleian Library to bardzo ciekawe (i bardzo ładne, chyba najładniejsze ze wszystkiego co widziałam w Oksfordzie) miejsce. Dla książkoholików to obowiązkowy punkt programu. Zwłaszcza, że tu się znajdują miejsca związane z Harrym Potterem.
Żeby zobaczyć wszystko co jest związane z HP trzeba wykupić bilet obejmujący Divinity Hall i Duke Humphries Library. Z tego co widzę na oficjalnej stronie, nawet „najuboższy” w atrakcje bilet zawiera wejście do obu, ale do Divinity Hall można zdaje się wejść na chwilę za darmo.
Uważam jednak, że bilet warto nabyć, bo można się wielu ciekawych rzeczy dowiedzieć. Miły pan opowiadał nam co oznaczają symbole na sklepieniu, ile lat trwało ozdabianie tego pomieszczenia a także, że nie starczyło pieniędzy na wszystko, więc… jeśli spojrzycie na zdjęcie poniżej i przyjrzycie się zdobieniom dookoła okien, to być może dostrzeżecie różnicę po lewej i po prawej stronie. 😉
Divinity Hall to też miejsce, gdzie kręcono scenę z filmu Harry Potter i Kamień Filozoficzny. To w tym miejscu Harry znalazł się po konfrontacji z Voldemortem.
Ja wykupiłam sobie bilet godzinny, który obejmował też zwiedzanie Convocation House i Chancellor’s Court. To już miejsca nie związane z filmem, ale również bardzo ciekawe.
Na końcu wycieczki przewodnik zabrał nas do Duke Humphries Library (jeśli nie jest się studentem szukającym wiedzy, to bez przewodnika nie można tam wejść). Przed zwiedzaniem tej części musieliśmy zdać wszystkie osobiste rzeczy w tym również aparaty fotograficzne, więc foteczki nie mam, ale jak całość wygląda można zobaczyć np. tutaj.
To naprawdę przepiękna stara biblioteka, zawierająca dzieła mające setki lat! Sklepienie jest zdobione średniowiecznymi motywami a wszędzie panuje półmrok, dzięki któremu książki dłużej będą nam służyć. Pomimo całej niewygody jaka wiąże się z przyjściem tutaj, naprawdę warto. Z pewnością dodatkową zachętą będzie fakt, że tu też kręcono scenę z HP.
Jak myślicie, jaką? Pewnie większość się domyśliła, że chodzi o fragment z pierwszej części filmu, gdy Harry w pelerynie niewidce poszukiwał odpowiedniej książki i został nastraszony przez jedną z Ksiąg Zakazanych a później przez Argusa Filcha.
Jeśli zaś chodzi o Tolkiena to Stara część biblioteki nie wiąże się z nim bezpośrednio (poza tym, że zapewne tu przychodził). Natomiast w nowszej części znajduje się sklep, zawierający większość rzeczy związanych właśnie z tym pisarzem. Można kupić jego dzieła w pięknych oprawach, ale również biżuterię z symbolami z jego książek czy inne ciekawe przedmioty. 🙂
University Church of St Mary the Virgin
To miejsce odwiedziliśmy ze względu na wieżę, na którą można wejść i przyznaje, że nie żałuję, a kościół w środku jest bardzo ładny. Na górę wejście jest płatne około 5 funtów a świątynię można oglądać za darmo.
Z wieży rozpościera się widok na cały Oksford, myślę, że warto wejść. 🙂
The Eagle and Child (Tolkien)
The Eagle and Child to pub/restauracja, w której kiedyś, dawno temu lubił siadać Tolkien.
W środku oczywiście bardzo tłoczno i ciężko znaleźć miejsce, żeby usiąść. Gdy tak przechodzi się z jednej części do drugiej ma się wrażenie, że wiele części budynku zostało dobudowanych później. Ogólnie mimo wszystko w środku jest dość przytulnie. Znajdują się miejsca całkiem pod dachem, a część tylko pod takim szklanym panelem (czy jakkolwiek to się nazywa). Na ścianach można podziwiać całkiem ładne obrazy, a co najbardziej mnie zdziwiło to przyrząd do nalewania piwa. Wygląda zupełnie jak ten spotykany wszędzie. Różnica jest taka, że nie jest automatyczny, więc barmanki muszą nim operować tak jak pompką, żeby nalać nam płynnego złota. 😉
Oxford Castle + Castle Mound
Przechadzając się po Oksfordzie można się też natknąć na Oksfordzki zamek. Nie jest on jakiś wybitny i ja nie zwiedzałam go w środku, tylko z zewnątrz, plus weszłam na pobliską górkę (Castle Mount), skąd zrobiłam zdjęcie. Koszt wejścia na górkę to 1 funt.
Zamek został zbudowany w XI wieku po najechaniu tych terenów przez Normanów, jednakże nigdy nie został użyty w celach obronnych.
W pobliżu zamku znajduje się też hotel. Nie taki byle jaki hotel, ponieważ kiedyś było tam więzienie. Obecnie cele zostały przerobione na całkiem miłe pokoje.
Spacer po mieście
Zachęcam także do spokojnego spaceru po mieście. Zawsze można wypatrzeć coś ciekawego!
Idąc do New College można przejść pod takim oto ciekawym łukiem. Ogólnie zejście z głównej ulicy na te boczne to dobry pomysł bo jak widać, tutaj da się nawet zrobić zdjęcie bez ludzi, na High Street (czyli głównej) chyba tylko późno w nocy by się udało.
A kawałek dalej, wciąż przechadzając się tą samą drogą dochodzimy do Bridge of Sighs, jednego z najpopularniejszych obiektów w Oksfordzie. Na pocztówkach można go znaleźć z pięknym oświetleniem zachodzącego słońca. Mi się takiego nie udało zrobić, ale chyba też nie jest najgorsze. 🙂
A kawałek za tym mostem widać już gmach Bodleian Library. 🙂
Spacerując można też się natknąć na ciekawe obrazy na ścianach.
A wracając z Christ Church można przejść obok Ogrodu Botanicznego. Nie zwiedzałam go w środku (głównie dlatego, że czas miałam ograniczony a PODOBNO jest dość słaby – tyle co widziałam z zewnątrz nie wyglądało zachęcająco, ale nie chcę przekazywać dalej opinii tylko na podstawie obejrzanego skrawka całości), ale co nieco udało się podejrzeć, m. in. piękną araukarię chilijską.
Warto też dokładnie przyglądać się mijanym budynkom, na niektórych można zobaczyć bardzo ciekawe zdobienia.
Spacerując też można się gdzieniegdzie natknąć na bardzo interesujące… przejawy kreatywności? 😉 No chyba, że to po prostu parking.
Jednym z ciekawych miejsc, o które warto zahaczyć jest kryty market/rynek/targowisko. Znajdują się tu zarówno tradycyjne sklepy i jak i zwykłe stragany, gdzie można kupić dobrej jakości produkty (ale tani badziew też się znajdzie). Wszystko to jest pod dachem, dodatkowo ciekawie udekorowane. W deszczowej Anglii rozwiązanie idealne. 😀
Krótkie podsumowanie
To by było na tyle z moich Oksfordzkich wojaży. Miasto jest warte odwiedzenia.
Chciałam wypróbować rower miejski, ale niestety trochę za późno się za to zabrałam więc przestało się opłacać. Koszt wypożyczenia to około 0,70 funta za 20 minut z tego co pamiętam (poszczególne firmy mają różne ceny i czasowe okazje, ale z grubsza wychodzi podobnie), więc człapałam wszędzie pieszo.
Wszystkie najważniejsze atrakcje znajdują się blisko siebie i spokojnie na nogach można wszędzie dotrzeć. Tylko wspomniany wcześniej cmentarz z grobem Tolkiena znajduje się dość daleko, dlatego niestety do niego nie dotarłam.
Co do samej Anglii i Anglików nie spotkałam się z jakimiś przejawami braku sympatii.
Trzeba pamiętać, że ruch w tym kraju jest lewostronny, więc przy przechodzeniu przez ulicę najpierw patrzymy w prawo! Do tego codziennie trzeba zabierać ze sobą zarówno kurtkę, jak i okulary słoneczne czy krem z filtrem przeciwsłonecznym. Pogoda jest mocno zmienna (co chyba widać na zdjęciach).
Ze względu na dużą wilgotność mieszkańcy mają problemy w domach z grzybem. Ciężko znaleźć mieszkanie dobrze wentylowane, w którym nie znajdziemy czarnych plam na ścianach.
Transport publiczny dobrze działa. Jechałam zarówno pociągiem jak i autobusem. Nawet w kryzysowej sytuacji wszystko się jakoś udało (historia na osobny wpis). Ani w przypadku pociągu, ani autobusu nie zauważyłam opóźnień, które spowodowałyby późniejsze problemy z dotarciem gdzieś na czas.
Jedyne miejsce, które ma jakiekolwiek problemy i powoduje opóźnienia to lotnisko Stansted, ale o moich przygodach z nim związanych opowiem innym razem. Jednakże jeśli możecie, to lećcie na jakieś inne lotnisko.
Myślę, że to by było na tyle. Sporo musieliście czekać na ten wpis, ale mam nadzieję, że było warto.
Pozdrawiam,
~Marta Frasunkiewicz