Jednodniowy wyjazd do Brzegu Dolnego
Cześć!
To mój pierwszy wpis na tym blogu, mam nadzieję, że się spodoba! 🙂
Do Brzegu!
Wczoraj, razem z moim nie-do-końca-rowerowym lubym pojechaliśmy na rowerach do Brzegu Dolnego z Wrocławia. Trasa nie jest super długa, bo ma około 25 km, jednak łącznie z przejażdżką na miejscu i powrotem wyszło niemal 60 km, więc całkiem sporo jak na kogoś, kto nie wsiada na siodełko codziennie :).
Co prawda osobiście planowałam w tym czasie znacznie dłuższą wycieczkę (o tym dlaczego nie pojechałam będzie w osobnym wpisie), ale musiałam zrezygnować, więc wybrałam się z lubym na coś krótszego i bliższego.
Ponieważ wyjazd wypadł dość spontanicznie, wyjechaliśmy z domu dopiero o 13. Słońce trochę grzało, ale bez problemu w dwie godzinki z hakiem dojechaliśmy do Brzegu.
Po drodze nie natknęliśmy się na jakieś ciekawe miejsca warte opisania, może z wyjątkiem dawnego majątku Karla Georgea von Hoyma w Gąsiorowie (na zdjęciu poniżej). Przez większość czasu otaczały nas pola. Czasem były to uprawy rzepaku, który obecnie kwitnie, więc dodatkowo mieliśmy atrakcje zapachowe.
W Brzegu Dolnym
Po dojechaniu na miejsce pierwsze co zrobiliśmy to udaliśmy się pod pałac rodu von Hoym.
Pałac prezentuje się ślicznie. Tuż obok płynie Odra, więc w przepięknych okolicznościach naturalno-architektonicznych można usiąść w cieniu i odpocząć.
W skrócie trochę historii: budynek został zbudowany około roku 1638. Ponad sto lat później właścicielem został Karl Georg von Hoym (do tego samego pana należy majątek z pierwszego zdjęcia z rzepakiem), który przekształcił go w rezydencję. W styczniu 1945 rodzina uciekła z pałacu a w lutym budynek podpalono. Odbudowano go w latach pięćdziesiątych w dość mocno zmienionym kształcie.
Dziś jest siedzibą Dolnobrzeskiego Ośrodka Kultury, Urzędu Miejskiego oraz Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej (Informacje pochodzą z tej strony).
Po obejrzeniu pałacu udaliśmy się przez mini ryneczek miasta w stronę parku.
Muszę przyznać, że centrum Brzegu Dolnego jest piękne. Rynek z kościołem robią wrażenie, a całości dopełniają zadbane kolorowe kamieniczki dookoła.
W parku
Park miejski w Brzegu Dolnym wygląda jak wiele innych parków w Polsce. Mimo to uważam, że jest dobrym punktem w czasie wycieczki, zwłaszcza, gdy jest się na rowerze. Drzewa zapewniają upragniony cień a wśród nich można znaleźć ciekawe miejsca, jak np. Mauzoleum Karla Georga Heinricha von Hoyma.
Obiekt jest dość… zapuszczony, ale osobiście uwielbiam odwiedzać właśnie takie tereny. Po wejściu do mrocznej czeluści czekał na mnie przyjemny chłodek. Szkoda, że ludzie nie mają szacunku i w środku jest po prostu brudno, dlatego trzeba uważać na szkło czy gruz.
Poza Mauzoleum w Parku czekają na nas piękne alejki, stawy, fontanny i mostki. Na niektórych drzewach można zauważyć ciekawe „domki”, które na pierwszy rzut oka mogą wyglądać na budki dla ptaków. Gdy przyjrzymy im się bliżej, dostrzeżemy nie dziuplę, a sporo małych otworków. Co to takiego? To ule dla dzikich pszczół! Na jednym z poniższych zdjęć będzie widać taki ul.
Powrót
Dzień powoli się kończy, także czas wrócić do domu. Przez chwilę rozważaliśmy czy nie iść na łatwiznę i pojechać pociągiem, ale doszliśmy do wniosku, że damy radę. Zawsze w razie czego będziemy blisko torów i kilka stacji po drodze miniemy, więc awaryjnie będziemy mogli skorzystać z pomocy kolei. Taka potrzeba na szczęście nie zaszła, ale wracając nieco inną drogą nie omieszkałam sfotografować jeszcze pięknego dworca w Księgnicach.
I to tyle na dziś! Po powrocie musieliśmy rozmasować tyłki, bo nie przyzwyczajone do takich odległości, ale poza tym banany na twarzach i nie możemy doczekać się kolejnej wycieczki na dwóch kółkach.
Krótkie podsumowanie: Trasa wyniosła nas 58 km a całość zajęła mniej niż siedem godzin. Nawet jeśli ktoś jeździ wolniej (a my wcale nie mieliśmy zawrotnego tempa bo wyszło mniej więcej 16 km/h) spokojnie może się na taki wyjazd wybrać, tylko powinien wyjechać rano i mieć w razie potrzeby drobne na pociąg powrotny. 🙂
Czy potrzeba do tego super rowery za miliony monet? Absolutnie nie! Ja jechałam na rowerze typu holenderskiego a mój luby na niby-górskim rowerze staruszku i daliśmy radę.
Jedyne na co trzeba zwrócić uwagę to w jakim stanie są pojazdy i w przypadku jakichkolwiek wątpliwości zabrać je do serwisu. No i oczywiście powinno przygotować się fizycznie chociaż w minimalnym stopniu. Jeśli ktoś ostatnio siedział na rowerze pięć lat temu to może i przejedzie taką trasę, ale wróci pewnie tak zmęczony, że już nigdy na rower nie będzie chciał wsiąść, a to nie o to przecież chodzi. 🙂
Mam nadzieję, że się podobało! 🙂
Pozdrawiam,
~Marta Frasunkiewicz